Obrazy na stronie
PDF
ePub

Kto w pierwszych ranach bolu nie wydał ięczeniem,
Ten samym przykrą woynę odprawił milczeniem:
Kto umie ukryć, ieśli przyidą kiedy,
Ten i naycięższe znieść potrafi biedy.
Taki, by nań burzliwe Neptun wzruszył wały,
I na głowę iednego lał Auster zuchwały,
Co przepaściste ze dna wzrusza domy;
Gęste z chmur deszcze, i ogniste gromy;
Z wysokiego umysłu wieży, na ruiny
Wesoło patrzać będzie: a pod rozwaliny
Kark podłożywszy żadnym niezłamany
Ciężarem, wesprze świat pięknemi rany:
I miedzy zdartych niebios gruzy ogromnemi
Stanie na smutnym grobie rozwaloney ziemi;
A tocząc bystry wzrok na koło z góry
Ostatni dziedzic zniszczoney natury,
Uyźrzy: iak są pięknieysze wiekuiste domy
Nad ów padoł, który ma opuścić, znikomy;
Pewien że z więzow ciała uwolniony
Nieskazitelne odziedziczy strony.

Dokąd gdy mu przedwieczny wyrok iść roskaże,
Niedba, czy go z ksiąg życia srogi miecz wymaže,
Czyli choroba przerwawszy wiek krótki

Przymusi wsiadać do niechybney łodki. Raz być wszystkim u lądu, gdzie zawsze dążemy; Czy po rozległym morzu wielką żegluiemy

Nawą mocarze władaiący światem,

Czyli ziemianie małym płyniem batem.

Desko moia wyrzuć mię na ów brzeg szczęśliwy, Gdzie nie przerwie spoczynku frasunek zgryźliwy! Czego się próżnym śmierci strachem suszę, Jeśli to stracę, co utracić muszę ?

O DA XI.

DO MUNACEGO.

Nie masz na świecie statecznego wesela.

Nil est, Munati, nil, iterùm canam,

Libr. IV. od. 15.

Niemasz, i powtórny raz, niemasz, mówię śmiało;

Coby na świecie z czasem tęsknoty nie miało.
Toź samo słonce przodkom tak życzliwe,
Rzuca promienie na nas zaraźliwe.

Tysiąc na nim skaz widzim, uwłacza śmiertelny
Samey nieśmiertelności rozum, ile dzielny
Postawił stwórca koł złotych wysoko;

Czerni ie sobie nienawisne oko.

Już nam stępiał blask Feba, co z oyczystey góry
Wstaiąc, kształt mgłą okrytey odnawia natury;
I ten, co przodkom czynił widok wdzięczny,
Bladą wdział postać dla nas krąg miesięczny.

Nie masz roku, by człowiek nie odmienił płochy
Mieszkania, tęskniąc w kraiu własnym; temu Włochy
Lube, gdzie nigdy wiosna się nie mieni;
Ow chwali ciepłe Batawow iesieni.

Darmo, darmo myśl błędna przypadkow się chroni.
Nie uydziesz srogiey chorob i bolow pogoni;
Czy to Weieńskie szybko toczysz koła,
Czyli cię wiezie Wenecka gondołą.
Przyidzie z czasem wygnańcom i kray opuszczony
Na pamięć. Komu cnota dom nieporuszony
Wybudowała, tego choć ogarnie,

Łez nie wyciśnie dym prostey piekarnie.
Cnota i z nikczemnego bogata kącika
W swoich się rada często granicach zamyka:
Ta, gdy nas w niczym sumnienie nie wini,
I z podłey słomy pański tron uczyni.

ODA XII.

DO SWOIEY LUTNI.

Jasnemu

Sonora buxi filia futilis.

Libr. II. od 3.

asnemu niebu, lekkim wiatrom gwoli Spoczniy tu sobie na rosłey topoli

Roskoszna moia banduro,

Bukszpanowych lasow curo.

Niech słodki Zefir twe przewiewa strony;
Gdy ia tym czasem złożę bok strudzony,
I na zieloney murawie

Miłym snem oczy zabawię.

Przebog! iakie się zewsząd chmury walą?
Wiatr szumi, deszcz się leie, nieba palą!
Wstańmy, tak to nad mniemanie
Radość podległa odmianie!

O DA XIII.

DO X. ANDRZEIA RUDOMINY.

S.J. z Rzymu do Chin iadącego.

Ergo minaci credulus Africo.

Libr. II. od. 21.

I więc iuż gniewliwemu powierzywszy drogie
Zycie twe Afrykowi, na odmęty srogie

Płyniesz Andrzeiu, woyny wieść z wiatrami,
Eolowego dworu tyranami?

Nie trwoży cię okropny widok morskiey fali,
Gdzie mokremi tarany woda wodę wali;

A przelatuiąc Eurus władogromy

Pcha łodź to w niebo, to w podziemne domy?

Lecz, za nic sobie ważąc groźby uporczywe
Jaskini Eolowey, i morza mrukliwe;

Smieiesz się mile, a na nieuchrone
Przypadki rzucasz oko nie zmrużone:
Jakim więc Tuskulańskie zwiedzaiąc ogrody,
Na piękneś patrzał kwiaty, lub gdzie rącze wody
Tocząc Anio wiie się i pieni

Po roskosznego Tyburu przestrzeni. Wdziękiem oblicza twego morze ubłagane Oto już gniewy składa, iuż widzę usłane, Jak tylko na dal rzucić mogę okiem; Legły u brzegow snem fale głębokiem: A Neptun kryształowe zamknąwszy zrzenice Słodki wydycha pokoy. Odcinay kotwice Rychło od lądu; a w czasie pogodnym Day wiatrom okręt poganiać łagodnym. Królowa, która ziemią i morzami władnie, Od szkodliwych przypadków zachowa cię snadnie : Ani dopuści, aby swego sługi

Podroż, przeciwney doznała żeglugi.

« PoprzedniaDalej »