Obrazy na stronie
PDF
ePub

Szkodliwą tylu klęsek podsytę,

Te perły w płonnym pozorze,

Te kruszce z złotey grzeczności lite
Porzućmy w przyległe morze.

Kto ma zelżywych szczery żal zbrodni,
A w cnocie smaku nabiera ;
Umknie namiętney pastwę pochodni,
Niech ogniow nie wywiera.

Do szlachetnieyszych zrodzeni czynow,
Nie zyskownego połowu;
Ukrzepcie giętkich umysły synow
Hartem ostrego wychowu.

Wstyd nam cię widzieć, wyrodna młodzi!
Nie umie dosieść bachmata,
Ani z oszczepem na źwierz zawodzi,
Choć mu wąs wargą wylata..

Ale mu przecie rzadko kto sprosta,
Czy biczem cygę ocucać;

Czy, które trąbą wyklął starostą,
Kości po stole rozrzucać.

Takie to dziatki chcąc ubogacić
Pan ociec nie pomału,

Kłamie, odziera; a nie chce płacić
Lichwy ni kapitału.

Bies te pobierze, łakomcze, nie ty,
Zbiory nabyte szkaradnie:

Sypiesz ustawnie do swey kalety,
A oto dziura w niey na dnie.

PIESN LXV.

DO BACHUSA DYTYRAMB,

Quô me, Bacche, rapis tui.

Libr. III. od. 25.

Bożku winnego rumiany żniwa,

Gdzie mię twóy bystry zawrot porywa? Gdzie twóy duch wieie?

Czy w gęste knieie,

W porosłe groty?

Rączemi loty

Spieszę za twym gronem.

Któraż to skała, która pieczara

Bząknie zacnego sławą Cezara,

Gdy go me składy
W bogow obrady,
I w gwiazdo-lity

Dom znamienity

Glośnym, wniosą tonem?

Ozdobnych czynow żadna gęśl przedemną
Niedała struną światu znać przyiemną.
Jak owa ksieni z Bachusowey zgrai,
Gdy winem zmysły utai,

Leżąc na gorze urodzayney w bluszcze;

A sen iey zrzenice muszcze.

Skoro się ocknie, patrzy z podziwieniem
Na Herb zakrętnym sforcowny strumieniem;
Jako się grubiańskie chłopy

Wiią na gorach Rodopy.
A pewne skał urwiska

Snieżne tłoczą legowiska.

Tak mi zdumiały strach serce kołace,
Patrząc na twoie, cny bożku, pałace,
Co lubisz zwiedzać głazy niepocześne
I pustki leśne.

O wielki czernic opiłych panie,
Które na Boskie twe zawołanie,
Potężnemi rwą ramiony

Sosny z korzenia i klony.

I ia za twym darem dzielnym i ..
Zabrzmię rymem nieśmiertelnym,
Ulatuiąc z niskiey ziemi

Piórami polotnemi.

Trudneć to dzieło, lecz mi łacne będzie,

Gdy me wnętrzności duch Boga osiędzie;
Co mu na koło czupryny

Wieniec się pokręca winny.

PIEŚŃ LXVI.

DO WENER Y.

Vixi puellis nuper idoneus.
Libr. III. od. 26.

Czasem

sem usarzem, czasem petyhorcem,
Nie lada pod twym, Wenero, proporcem
Służyłem rycerz; dosyć się iuż kręcić,
Czas wysłużoną broń tobie poświęcić.

Bierz, morska pani, w twey świątyni, kturą
Gęśl zi zawieszam z Łacińską bandurą.
A zemną i wy, chłopcy, na podzięki
Zawieście wachle, drągi, i osęki.

Tobie fortunny Cypr ołtarze stawi,
Twe imie Memfis ciepła wiecznie sławi,
Siedlisko słodkich wczasow; kędy w ciszy
Sytońskim śniegiem szumny wiatr nie dyszy.

Ale ty przecie przed moią odprawą
Bądź mi, bogini, raz ieszcze łaskawą;
Pomściy się krzywdy nad sercem zwodniczem,
Zaciąwszy Kloę hardą złotym biczem.

PIEŚŃ LXVII.

DO GALAT E I.

Impios parræ recluentis omen.
Libr. III. od. 27.

Jakiey się kolwiek łotr imie podroży,

Zawsze mu krzywym godłem niebo wróży:
To mu wilk bury, to mu gdzieś z zaciszka
Ze szczenną psicą kotna zaydzie liszka.

Kraczą nań smutne po opłotkach wrony,
Lub gdzie w kolei iaszczur przyczaiony
Strzeliwszy w ślepie wsparty na ogonie,
Upląta w szleiach zkomoszone konie.

Szczęśliwszey życzęć, wieszcz uprzeymy, drogi:
Niech ci od wschodu ześlą kruka bogi;
By wróżąc podróż prędką a szykowną,
Uprzedził kawkę od iezior wędrowną.

Płyń, gdzie cię kolwiek niesie dola chętna,
Płyń, Galateo, lecz na mię pamiętna:
Kiedy ci grody tak porzucać nasze
Pomyślnym lotem radzą pióra ptasze.

« PoprzedniaDalej »