Otrzyi mokre płaczem usta: Ze bystrego Meda brody PIEŚŃ XXX. DOLICYNIUSZ A. Rectiùs vives, Licini, neque altum. Nie ufay morzu, pędząc łódź daliy, Kiedyć pomyślny wiatr wieie: Ani się zbytnie lękaiąc fali, Gnuśne obracay wstecz reie. Kto za prawidło wziął mierność złotą, I iey się styrem kieruie; Ten ni pod szopskiem mieszka gołotą, Ni dla zazdrości buduie. Częściey ogromne w gruzach żałośnie Szturm rozłożyste obala sośnie, Na wszystko gotow człowiek rozumny, Zna on, iż rzeczy chodzą koleią, Nie w każdym łowczy Apollo czasie, Często na wdzięcznym brząka Parnasie, Tak ty, Licyni, w twey ciężkiey doli A gdyć wiatr znowu będzie powoli, Zahamuy płotna rozpięte. PIEŚŃ XXXI. DO HIRPINA. Quid bellicosus Cantaber. Co tam Adryiskiey siedząc przy głębinie, Nie wiele trzeba śmiertelnemu człeku Tym samym śniegiem, co ubiela skronie, I przed snem lekkim drzwi zamknie powiecze. Nie zawsze pełnym mruga księżyc okiem, Szafuy oleykow wonnych na włos siwy, Rozgania smutki zębate Bóg winny. Któż mi Laidę krokiem stawi lotnym, PIEŚŃ XXXII. DO MECENAS A. Nolis longa ferae bella Numantiae. Libr. II. od. 12. N iechciey, wdzięczny Meceno, bym miał groźne strony Srogiego wiązać Marsa na lutni pieszczoney; A przewrotną krwią Penow zposoczone fale Sykulskie, lub okrutne brząkał Annibale. Nie godzien z Lapitami Hiley moiey ręki, Obrzydliwi debosze: ni którym troy-sęki Buzdygan twóy, Alcydo, dumne ztrzaskał głowy, Gdy od gwałtu olbrzymow drżał dom Saturnowy. Ty sam zdolniey w wolnieyszey zawrzesz mowie potym Jako chlubny pogromca gnał przed sobą, w szliie Ja Muz łaskawych płochy wychowanek, I twoiey Licyny Głos stokroć słodszy nad kanar łabęci, Która, czy kiedy podczas świąt Dyany Bądź rękę świetných do dziewcząt podniesie, Niechay swe skarby Pers z Arabem wsławia, Midas złotym kłosem. Fraszka bogate możnych Persow strony, I Araby i Migdony, Z twey Licyny włosem. |