Obrazy na stronie
PDF
ePub

Otrzyi mokre płaczem usta:
Będziem raczey piać Augusta,
Ze zwalczywszy Nifat dumny,
Dźwignął zwycięskie kolumny.

Ze bystrego Meda brody
Z innemi potłukł narody;
A barbarzyńskie zagony
Zcieśnił z płochemi Gelony.

PIEŚŃ XXX.

DOLICYNIUSZ A.

Rectiùs vives, Licini, neque altum.
Libr. II. od. 10.

Nie ufay morzu, pędząc łódź daliy,

Kiedyć pomyślny wiatr wieie:

Ani się zbytnie lękaiąc fali,

Gnuśne obracay wstecz reie.

Kto za prawidło wziął mierność złotą, I iey się styrem kieruie;

Ten ni pod szopskiem mieszka gołotą, Ni dla zazdrości buduie.

Częściey ogromne w gruzach żałośnie
Własnych się tarzaią domy;

Szturm rozłożyste obala sośnie,
I w gory strzelaią gromy.

Na wszystko gotow człowiek rozumny,
Ten go los potka, bądź inny:
W szczęściu go umysł nie puszy dumny,
Nie ma w przygodzie złey miny.

Zna on, iż rzeczy chodzą koleią,
Tenże czas leczy i zrania.
Choć srogie zimy z pułnocy wieią,
Słodka ie wiosna wygania.

Nie w każdym łowczy Apollo czasie,
Tęży cięciwą łuk złoty:

Często na wdzięcznym brząka Parnasie,
I lutnią chłodzi swe poty.

Tak ty, Licyni, w twey ciężkiey doli
Krzep myśli żalem uięte;

A gdyć wiatr znowu będzie powoli,

Zahamuy płotna rozpięte.

PIEŚŃ XXXI.

DO HIRPINA.

Quid bellicosus Cantaber.
Libr: II. od. 11.

Co tam Adryiskiey siedząc przy głębinie,
Przedzielon morzem, duma sobie Scyta,
Lub co Kantaber; móy miły Hirpinie,
Darmo się o to myśl frasowna pyta.

Nie wiele trzeba śmiertelnemu człeku
W szczupłym żywota marnego zakresie:
Coraz rzeskiego ubywa nam wieku,
A czas i lata i glans z twarzy niesie.

Tym samym śniegiem, co ubiela skronie,
Uwiędła starość kiedy się przywlecze ;
I ognie w sercu miłosne pochłonie,

I przed snem lekkim drzwi zamknie powiecze.

Nie zawsze pełnym mruga księżyc okiem,
Tracą swóy zaszczyt kwiaty prętko-więdne:
Pocoż znikomey drobnym myśli krokiem
Scigasz wyrokow kresy niedopędne?

Szafuy oleykow wonnych na włos siwy,
A z róż w uwitym raczey siedząc wianie
Tu, kędy z liści wabi cień życzliwy,
Troski lat przyszłych ponurzmy we dzbanie.

Rozgania smutki zębate Bóg winny.
Sam tu pacholąt do mnie, trzodko wierna!
Tu, gdzie się sączy podle mey siedliny,
Nastaw do źrzódeł pałkiego Falerna.

Któż mi Laidę krokiem stawi lotnym,
Dzielną pieskliwe zwadzać palcem strony?
Niech spieszy z arfą, i włosem niesplotnym,
Jako Laceńskie noszą go matrony.

PIEŚŃ XXXII.

DO MECENAS A.

Nolis longa ferae bella Numantiae.

Libr. II. od. 12.

N

iechciey, wdzięczny Meceno, bym miał groźne strony Srogiego wiązać Marsa na lutni pieszczoney; A przewrotną krwią Penow zposoczone fale Sykulskie, lub okrutne brząkał Annibale.

Nie godzien z Lapitami Hiley moiey ręki, Obrzydliwi debosze: ni którym troy-sęki Buzdygan twóy, Alcydo, dumne ztrzaskał głowy, Gdy od gwałtu olbrzymow drżał dom Saturnowy.

Ty sam zdolniey w wolnieyszey zawrzesz mowie potym
Zacne Cezara boie; i na wozie złotym

Jako chlubny pogromca gnał przed sobą, w szliie
Zelazne uplątanych, harde królow szyie.

Ja Muz łaskawych płochy wychowanek,
Opiewam twoich kochanek,

I twoiey Licyny

Głos stokroć słodszy nad kanar łabęci,
Jey wierne ku tobie chęci,
Oczu blask iedyny.

Która, czy kiedy podczas świąt Dyany
W kręto-skoczne wnidzie tany,
Czyli żarty stroi;

Bądź rękę świetných do dziewcząt podniesie,
Bądź żartuie i śmieie się:
Wszystko iey przystoi.

Niechay swe skarby Pers z Arabem wsławia,
I co buyny grunt uprawia

Midas złotym kłosem.

Fraszka bogate możnych Persow strony,

I Araby i Migdony,

Z twey Licyny włosem.

« PoprzedniaDalej »