PIEŚŃ XLIII. O MEŻU CNOTLIWY M. Justum et tenacem propositi virum. Libr. III. od. 3. Stateczne tateczne męża cnotliwego serce Bądź szumi Auster pośrzod mętney fali, Tą sztuką Pollux, i Alcyd obłędny Tąś sprawił sztuką, oycze Bachu, i ty, Gdy mile Juno w iasnym bogow gronie Jeszcze na ów czas w okazaney zdradzie Już się nie chlubi przed Spartanką chytrze Długo ciągniona przez nasze zatargi Mężny Gradywie! niech w górne podwoie By ieno nurtem wzdłuż przecięty słonem By Nie skąp na kości rzucić piasku trochę, Gdziekolwiek szczęsnym popłyniesz okrętem, Nie znikną z próżną žale moie parą: PIEŚŃ XVII. DO IK CYUSZ A. Icci, beatis nunc Arabum invides Takżeć się nagle Marsowa ochota Zmieniła w żądze Arabskiego złota, Z dzikiemi Medy kuć w żelazne pęta? Któryż ci teraz do puhara wino Zkąd weźmiesz giermki, i raźne paiuki, Ze swe z wysokich gor prowadząc ścieki, Kiedy dzieł lepszych zawodząc nadzieie, Przewodni bożku mey słodkiey cytary, O cóż cię proszę, leiąc wino z czary Nie pragnę złota, ni słoniowey kości, Komu z płodnego ugor pędzi łona, Niech kupiec tuczne w kadziach tłoczy grona; A z drogich handlow dumny i bogaty, W złotych puharach topi swe intraty. |