Obrazy na stronie
PDF
ePub

XIII.

z TEYZE OKOLICZNOŚCI.

Otoczony błękitnym pasem wod wieczystych

Wysep, co wprzód niewidział krom potokow czystych,
Skoro uyrzał ogniste na powietrzu kłosy,

Z takiemi się do swoich Nimf dał słyszeć głosy:
Co widzę, zaż Miłości nie z tey żywot dany,
Która się z Oceańskiey urodziła piany?
Czemuż się, winna morzu życie, ogniem bawi,
I na przybytku swoim tysiąc ogniow stawi?
Nie dziwuy się, odpowie Nimfa: nie z bogini
Płochey ta żyie miłość, ni ią matką czyni:
Lekki zawsze Kupido, podległy odmianie;
A nasza Króla kochać nigdy nie przestanie.

XIV.

DO AUGUSTA MOSZYŃSKIEGO.

Stolnika Koronnego.

Godzien dla wielkich zasług, pana twego względu,
Coć był przed rokiem iednym, kollegą urzędu;
Mógłżeś kiedy uczynić dzieło chwalebnieysze,
A królowi z oyczyzną milsze nad dzisieysze?

Przez cię on niezawodne świadectwo odbiera,
Ze tron iego na ludu miłości się wspiera.
Mocny to nader filar, a na innym żadne
Nigdy lepiey nie stoi państwo samo-władne.
Przez cię oraz samego oyczyzna się cała
Oświadcza, co przez wszystkich słusznie czynić miała.
Więc, gdy panu kościoły miłości buduiesz,
Na króla i oyczyzny miłość zasługuiesz.

XV.

NA POGRZEB

Xżny Zofii Czartoryskiey Woiewodziny Ruskiey

z Łacińskich wierszy Duryniego.

Księżno! lubo twóy pogrzeb anilicznym gminem,

Ani się pysznym z ciosow ozdobił grobsztynem;
Ciesz się jednak z twey doli: bo cię Bóg przedniebem
Okazalszym, nad ludzkie, uzacnił pogrzebem.
Niemasz tu świetnych ogniow, ni pieśni żałobnych,
Lecz pełno niezagasłym blaskiem gwiazd ozdobnych,
Pełno tylu cnot głosow; że ich wdzięczne pienie
W ustach naszych posępne sprawuie milczenie.

KKKK

Ilekroć

XVI.

POBOŻNOŚĆ U GROBU.

oć mię z niewdzięczney ziemi wypłoszono, Zawsześ na swe, Zofio, przyięła mię łono:

Teraz kiedy cię niemasz, mieszkam przy twym grobie. Równo mi iest, czy w niebie, czyli być przy tobie.

XVII.

NAPIS GROBOW CA.

Innych grob martwe prochy i kości pokrywa:

Pod tym wiara, pobożność, i cnota spoczywa.

XVIII.

ZMARŁA XIĘŻNA DO POLAKOW.

Nie na trwałych marmurach, nie na rytey stali,

Lecz pragnę, byście w sercach żywą mię chowali.

XIX.

POLACY DO ZMARŁEY XIĘŻNY.

Oto ci uroczyste stawiemy ołtarze,

Bo cię cnoty z świętemi w równey kładną parze:
W sercach ie naszych stawim: i dotąd ci chętne
Będą, póki te kraie na Boga pamiętne.

XX.

NA TEYZE ZEYŚCIE.

Już, księżno, życia twego śmierć zerwała przędzę,

Coś hoyną ręką ludzką nie raz wsparła nędzę:
Lecz nie samaś w grób weszła, ale z tobą razem
Tysiąc sierot śmiertelnym los przywalił głazem.

XXI.

O TYM ŻE.

Miasto płacze, wykrzyka śmierć: głos ieden obu,

O iak wiele z tą Panią dusz weszło do grobu!

XXII.

O TEYZE.

Zycie śmiercią dobroci, śmierć życiem nabiera:

Szczęśliwy! kto i żyie dobrze, i umiera.
Szczęśliwe, co w tym grobie popioły leżycie.
Smierć wam nie śmierć przyniosła, ale nowe życie.

XXIII.

O TYM ŻE ZEYŚCI U.

Płacz przy żałobnym siedząc, Warszawo, całunie!

Wszystkie się w tey przyczyny żalu zeszły trunie.

XXIV.

O TEYZE ZEYŚCIU.

Gdy cięzpośrzodka żywych śmierć wydarła krwawa,

Tak zalem rozrzewniona mówiła Warszawa:
Tylem razy płakała różnych matron straty,
Lecz dzisieyszey wiecznemi nie opłaczę laty.

« PoprzedniaDalej »