Ciskaiąc na nią szyderstwa, łaianie; Kiedy otworzyła usta. Więc też tak przypłaciła życiem zgraia pusta Ze nie wierzyła, iak są zdradliwe konopie. Tak się to dzieie i w ludzkim narodzie. W ten czas prawdzie wierzemy, kiedy iuż po szkodzie. BAYKA VI. WYPRAWA NA WOYNĘ. Lew myśląc woynę zacząć z pewnemi sąsiady, Zebrał wszystkie źwięrzęta do woienney rady. Każdy według sił, zdolności, potrzeby, I powinności pilnował. Słoń miał dźwigać na grzbiecie zwyczayne ciężary, Wędzonki, połcie, suchary: Wilk zapędzać barany, koń zwozić obroki, Lub syry kędy wysoko Waleczne wytropi oko. Lisowi się dostało być szpiegiem na kury, I wszystko łacno wyśledzi, Rzuciwszy na osła oczy: A ten tu błazen po co? nie trzeba nam więcey Ani osłow, ani zaięcy: Zaiąc tchorz, zaraz uciecze, Osieł leniwy, ledwo się wlecze. Aż król: owszem niech będą oba mi w szeregu, Będzie mi służył za sprawnego posła; U mądrego Monarchy który zna przymioty BAYKA VII. KANARK I. Pewny gospodarz, pan licznych folwarkow, Miał w swym pokoiu dwoch białych kanarkow, Oba z nich mieli dziane paciorkami klatki, Maku, cukru, konopi niezmierne dostatki: Wodę zawsze z krynicy, iako kryształ, czystą; Z tym tylko obowiązkiem, aby się uczyli, A pana swego, iak z pola przyiedzie, Czy przy śniadaniu, czy to przy obiedzie, Ledwo kilka miesięcy upłynęło, alić Nie mógł się z nich iednego, kto słyszał, odchwalić. Nic nie było trudnego dla cudnego ptaczka. Aż do klatki zawindował. Pan też go zawsze na ręku piastował. I czasem na wąsach siadać. I świeżą zawsze sałatkę. Nie chciało mu się uczyć, biegał w kątek z kątka, Każdego ostrym pyszczkiem dotykaiąc pratka; Aby mógł tylko przez iakową dziurę Darmo chłopiec nadymał organkowe miechy: Skakał tylko, psuł klatkę, albo brzuch nadziewał. Aż też pan rozgniewany, nie widząc poprawy, Cisnął go kotu buremu do strawy; Mówiąc: kiedyś niewdzięczny za me łaski ptaku, Znajdziesz lepsze mieszkanie u matusa w saku. Niechay ten raczey na świecie nie żyie, Kto tylko na nim ie darmo i piie. Mości panowie studenci, Zyczę większey do nauk wam przykładać chęci. Nie traćcie marnie czasu: często się to przyda, Ze szlachcic głupi umrze za piecem u żyda: BAY KA VIII. KOT STARY. buynym pewnego domu bywalec ogonem, Stary matus biegaiąc za zwyczaynym plonem, Spoyrzał raz w nocy pod szafą z zaciszka, Alić drobniuchna z dziury wyleciała myszka. Nie dawno się biedniuchna ukazała światu. Nie skończyła myszego snadź nowicyatu; Jak Ani nabyła tego z doświadczenia, Wywieraią na myszy swą zuchwałość srogą. Dola więźniom wymowy dać może, dobywa; Nie czytała Cycerona. Mości waleczny panie, sławny woiowniku, Od którego się mocy i potężney broni, Cóż ci, proszę, po mey stracie? Jak żyię, z dala i zbliska! Jeśli kiedy ze stołu drobna okruszyna Spadła, tom wzięła: cóż to za grzech? co za wina? Czyliż ia przez to, że ziem ziarneczko w komorze, Dom gospodarski wymorzę? Wasza mość, zacny panie, by wasz wolnie wszędy; Zciągasz mięso z talerzow, a kiełbasy z grzędy: |