Obrazy na stronie
PDF
ePub

Nikczemnaż taka chluba, nie warta żyć w księdze,
Uczynić nie fortunnym kogo przy potędze;
Łzami obywatelow zlane berło sławić,

I zagubić do szczętu, co można poprawić.
Lub poznawszy błąd ciężki, znowu się sposobić,
By zepsute dniem dzieło wiekami odrobić.
Mocy ich z intrygami strach was uiął płony?
Nie czyńcie sobie krzywdy, ludo-władne trony.
Moc poddanych, iest słabość rządzących: a że się
Często żartkie zbiegaią woźniki w kolesie;
Wziąć było w tęgie krygi bystrego dzianeta.
Szkoda niećwiczonego pada na stangreta.
Rozum zawsze wysoko mierzy, lub się zdaie;
Próżno mu za to władza niedołężna łaie.
Naylepszy to iest fortel, możnego potłumić,
Trzymać go w ścisłey klubie, a więcey zań umić.
Rządzić chciał! tym z natury pałaiąc ambitem,
Czynić tak, iest naypierwszym człowieka zaszczytem
W cywilnych społecznościach, gdy kto w swym rozumie
Bacznie ufny, chce rządzić, a dobrze to umie.
Toćby iuż miała zacne w niepamięci dusze
Złość pogrążyć, Solony, i Konfucyusze,
I przeważne Likurgi; że z któremi żyli,
Ludzkie na zwierzach twarze w ludzi zamienili.
Za naymilszą przysługę winien narod liczyć,
Kto mu świateł rządowych potrafi użyczyć,
Wywodzić z ciemnych błędow, lub, przez mądre rady,
Zrównać z oświeconemi podoła sąsiad y.

Acz na swe często zazdrość pożytki nie względna,
Idzie, gdzie ią na ubocz wiedzie duma błędna;
A własnych dobroczyńcow trapiąc chęcią szkodną,
Staie się, by ią dobry kto rządził, nie godną.

Waszey to było w reszcie, cni królowie, dłoni,
Wprawić w tryb należyty, co się z swych wyroni
Często karbow; ni dawać, aby miał poddany
Zbior ludzi, nad własnemi trzymać górę pany.
Do was, na swym każdego rządnie stopniu stawiać,
Karać wykraczaiących, nauki poprawiać,

Przemyślać dzielne śrzodki, by w rządzie statecznym
Każdy obywatelem stał się pożytecznym.

Nie wyrywa gospodarz pszenicy dla chwastu.
By iarzmo Gabińskiemu Tarkwin włożył miastu,
Postrącał dumne maki misternym palcatem:
Reszta nietknięta, plonem dośpiała bogatem:
Płodny z natury ugor, chociaż płonne trawy
Rodzi czasem, nie wielkiey trzeba mu uprawy;
Precz błotniste zatopy, precz iałowe role,
Kędy się tylko wisze krzewią a kąkole;
Nie porzucay tych gruntow, zkąd przy lekkiey pracy
I ludzie się naiedzą, i powietrzni ptacy.

Gruba nieumiejętność, przekuwszy w stal złoto
Jasnych nauk, iuż była nikczemną prostotą
Wiek cały zaraziła: patrzał rząd przez spary,
Jako się tylko próżne ozywały swary
Po ławach miedzy, żaki o smutną łacinę.
A kto umiał Azora, albo Bonacynę, 1.
1. Teologowie-

Gniazdo snow niepoiętych; mniemał, że mu rano
I w wieczor dwa-kroć trzeba uchylić kolano.
Uszły rodu ludzkiego Muzy dobro-czynne;
Gnuśność dusze szlachetne, a fanatyzm gminne
Ogarnął; napoiony Alwarem a Szkotem,

Ledwo się prawie dzikim świat nie uyrzał Gotem. 1. Na odmianę skuteczną takiego obrazu

Czegoż było potrzeba? głowy a rozkazu.

Jedney głos monarchini, krwi Rakuskiey 2. chluby, Umiał błędnych poprawić, nie pragnąc ich zguby. Też same źrzódła, co ie czas zamulił błotem, Wypadły z swych ponikow częststym wod polotem. Dobyć ich było trzeba; lecz dobyć mniey trudnie Gdzie iest zdroy, niż niepewne kopać w piasku studnie. Wydali wnet, w ozdobne dowcipy obfici,

Zacnych nauczycielow hoynie Jezuici.

Czas ich gruby utaił; choć zawsze wśrzód łona
Skryte miał pogotowiu, gdy trzeba, nasiona.

I tyś, Polsko, sarkała słusznie dotąd na nie.
Lecz wszystkiego iest duszą mądre panowanie.
Wszystko w kraiu zawisło od głowney sprężyny.
Siadł na tronie Sarmackim ziomek dobro-czynny;
Złość mu przynaymniey tego nie mogła odbierać,
By mógł po kraiu światło nauk rospościerać.

1. Gotowie, narod niegdyś gruby na pułnocy, który potym Rzymskie państwo zniszczył.

2. Cesarzowa Królowa Węgierska Marya Teresa.

Wnet na iego starania i pilne zachęty,
Ukazał liczne zyski grunt długo nie tknięty:
A co gnuśnie, że go nikt nie śmiał ruszyć, leżał;
Każdy nań obcy zbierać, kray rzuciwszy, bieżał.
Zdziwiłaś się, oyczyzno, iż w tak chwili drobney,
Młodzi się namnożyło w nauki ozdobney.

Twe szkoły poczynały zdolne miewać mistrze,
Twe pióra uczonemi pismy latać bystrze.
Piękney dowcip zazdrości bodźcem poruszony,
We wszystkich nauk kształtach hoyne dawał plony.
Skarb miałaś nie przebrany, a skarb takich ludzi,
W których naypowolnieyszy duch dzielność obudzi.
Honor ciągnie do trudow, miłość ściśle spaia,
Rząd kieruie, a cnota ostrość prac ukaia.

Już ich niemasz! z wielkiego niegdyś budowiska
Leży podziw wędrowcom, a wiatrom igrzyska.
Łaskawa moc odmienić mogła wady snadnie;
Lecz zemsta wziąwszy górę: rzekła niech upadnie!
W takim to ludzki dowcip zawsze chodził błędzie;
Ze się w nim nic na równey szali nie osiędzie.
Zbytek wszędy miłości niebaczney przemaga:
Dziś w gorę idzie, iutro ziemi sięga waga;
I wieczystą koleią kołysząc się sobie,
Nigdy w ścisłey ięzyczka nie postawi klobie.
Patrzał świat przez dwa wieki w cichym zadumieniu,
W iak wysokim ten zakon kwitnął poważeniu;
Jak obszerne swey władzy widział wszędy pole,
Ze go ciż sami czcili, i bali się króle.

Zasługiwał ci na to; lecz mało to nada,

Czy kto zbytkiem honorow, czy pogardą pada.
Równa zguba oboyga: miara wszędy słynie:
Zbytkiem urosł kochania, nienawiści ginie.
Skarano go nad słuszność: część podobno drobna
Zgrzeszyła: po cóż karać każdego z osobna
Powszechną stanu klęską; a (ieśli mię wieszcze
Nie myli pióro) sobie z niemi szkodzić ieszcze?
Upadł kamień węgielny i nauk i wiary;
Zniknął kleynot naydroższy łacińskiey tyary.
Muzy, zamiast Kastalskich źrzódeł, w smutnym gronie
Nurzaią martwe piora w łez ulane tonie.

Cieszy się błąd, i dawne na Watykan gniewy
Wznawia, ostrząc ztępione groty u Genewy;
Dziwi się dzicz zamorska, i pomyślić może,
Cóż to za wiara, co swe uciemięża stroże?
Wieku trzeba, na takiey równy odwet szkody.
Tyś, o nayboleśnieysza pomiedzy narody,
Oyczyzno ukochana! z tak ciężkiey odmiany,
Jeszcześ iedney zupełnie nie zgoiła rany;
Więc, iakbyś raz nie mogła zostać nieszczęśliwą,
Nowych ci utrapieniow los wiie przędziwo:
Nowy miecz w rozdartego śrzodek cisnąc łona,
Byś razem słaba była, i nie oświecona.
Patrząc na obaliska smutne zdartey ziemi,

Miałaś ufność w swych dziatkach, a nuż cię swoiemi
Dźwigną kiedy rękoma i umysłem zdrowem,
Przysposobione w czasie porządnym wychowem.

« PoprzedniaDalej »