Obrazy na stronie
PDF
ePub

Znajdziesz tu czasow owych wizerunki żywe,
Gdy człek śmiertelny lata prowadził szczęśliwe;
Gdy całe swe dostatki i szczęście swey doli
W mnożnym stadku zakładał i w bogatey roli.
Niedbał o iasne imie, o wspaniałe dwory,
O pełne trosk bogactwa, zazdrości honory.
Ta łożonych naymilsza była prac nagroda,
Gdy mu pole rodziło, mnożyła się trzoda.
A czego nie obłudą dostał, nie łakomstwem,
Użył z poczciwą żoną i ślicznym potomstwem:
Więc iako się po prostu żywił i odziewał,

Po prostu myślił, czynił, po prostu też śpiewał.
Nie brzydki tu pochlebca z wymuszonym rymem
Przyprawnym z dzikich pochwał kurzy panom dymem;
Wielbiąc dla szczypty złota Boskiemi imiony
Gnuśne Sardanapale, bezecne Nerony:

Ni tu mieysca tryumfy maią, że kto wiele
Miast napsuł, wsi popalił, z łez robił kąpiele:
I żeby dumną tylko skroń laurem obtoczył,
Całą ziemię krwi bratniey strumieniami zbroczył.
Nie taki Muza nasza rym w swych pieniach leie,
Patrząc na skoczne strugi, na zielone knieie.
Tu kmiotek z czyiey ręki plenne zboże bierze,
Oddaie wielo-żyzney nucąc hołd Cererze.
Tu cnota, tu niewinność, tu przyiaźń życzliwa
Przez multanki się prostych pastuszkow ozywa;
Ucząc, iako się człowiek ma zachować, który
Zrządzon do społeczności od matki natury:

Czego ma pragnąć, iako swe miarkować żądze,
Jak więcey stać o cnotę, niżli o pieniądze.
Jako być wszystkim miły, kochany; a zatym
Szczęśliwym żyć na świecie, chociaż nie bogatym.
Ten iest wierszow pasterskich koniec: w czyież ręce
Iść powinne, ieżeli nie w twoię książęce?

O Panie! w którym,lubo iuż wiek minął złoty,
Widzim ieszcze zabytki starożytney cnoty.
Serce dobroci pełne, przyiaźń nie zmyśloną,
Rękę na skwierk ubostwa zawsze otworzoną,
Dzielną oyczyzny miłość, rząd pilny i słodki;
Boś to i ty pasterzem powierzoney trzodki!
Za co nim twe potomność na wiecznym cyprysie
Imie wyryie obok przy pięknym Dafnisie,
Maiętnym Palemonie, cnotliwym Tytyrze;

Bierz hołd tego pastuszka, co cię kocha szczyrze.

SIELANKA

NA AKT WESELNY

II.

Ignacego Potockiego Pisarza W. X. Litt: z Księżniczką Elżbietą Lubomirską Marszałkowną Koronną.

Przyszedł żądany wieczor, czas ślubnemi wieńcy

Umaiać gładkie czoła, piękni oblubieńcy!

Czas wychodzić, gdzie świadek serc waszych, Bóg żywy
Czeka w świątyni swoiey; aby te ogniwy
Słównemi, na ofiarę utwierdził przyiemną

Dusze, które wprzód natchnął miłością wzaiemną.
Ciesz się, zacny Potocki! iuż twoiego meta
Starania, idzie z pańskich przybytkow Elżbieta,
Stawiąc bieluchne stopy: iuż twoiego podle
Stoi boku trwożliwa; iak przy iasnym zrzodle
Młoda róża, kiedy ią syn skrzydlaty bierze,
Maiąc urwać na bukiet pieszczoney macierze.
Patrzą na nią spółrodnych kwiatkow rowiennice,
Kropiąc rannemi perły różo-barwe lice;

Ze im los choć życzliwy, z wieczney niebios rady
Odbiera czoło pierwsze kwitnącey gromady.

Ona wrżkomo niechętna, wdzięcznie rodowitym
Usta płoni szkarłatem: lecz w sercu ukrytym
Kocha niewolą swoię, wiedząc, że iey taka
Dola niesie, by temu, co ią zrywa z krzaka,
I z ukochaną życia rozdzieła swobodą,
Została oczu pastwą, a serca ochłodą.

Postępuy w dobrą chwilę, paro ukochana! Nie Juno was w obłędnych gdzieś tam wiekach znana, Sny płonne Greckich wieszczkow; nie orszak baieczny Bożcow wiedzie godowych: umysł wam stateczny Dotrwania w świętym związku pewnieyszą przewodnią. Przyiaźń wam niesie więzy, rozsądek pochodnią; A równość lat zielonych i wielkiego rodu, Z niezwiędłego pod nogi ściele kwiat ogrodu. Nie miała mieysca płochość miedzy temi swaty, Płochość, co ze krwią wrzącą, i bystremi laty Rzucaiąc chęci pierwsze nieobaczney młodzi, Często o lekkomyślne małżeństwa przywodzi; I w krótce nie hartowne rozumem ogniwa Jak marnie pospaiała, tak marnie rozrywa. Postępuy w dobrą chwilę, paro ukochana! Jak rzeka z niebotycznych pieluszek ulana, Którey twórca swym palcem napisał bieg długi, Miia drobne strumyki i błotniste strugi:, Lecz z dziedziczney siedliny wypłynąwszy, poty Czystym bieży korytem, a licznemi zwroty Szukać czegoś zdaie się, póki w teyże mierze I iasności, co sama, pary nie dobierze.

7

Wiec z nią srebrne złączywszy nurty, biegną społem;
A płynnym wsie i grody bogacąc żywiołem,
Wzaiemnie się wspieraią niezazdroszcząc sobie:
Bo są i równie bystre, i wspaniałe obie,
Taki nasz złoty potok, który źrzódła swoie

Z wysokich przodkow biorąc, a przejrzyste zdroie
Od pierwszych lat prowadząc, żadnym niezburzony
Nagannych przywar mętem, nie mogł lepszey żony
Dostać, iako gdy wieczney upominkiem sprawy,
Bok swóy o bok zatoczył złocistey Srzeniawy.
Płyńcie, rzeki fortunne, zawsze iednym torem,
Nigdy się płonnych wieści nie dzieląc pozorem;
Zawsze w pełney ufności, w czystym zakochaniu:
Aby i po długiego biegu dokonaniu,

Gdy wam wieczny ocean otworzy swe wrota,
Kędy kres nieprzeskoczny ludzkiego żywota,
Późne się wieki waszey miłości dziwiły,
Zeście i w morzu długo wod swych nie straciły.
Postępuy w dobrą chwilę, paro ulubiona!
Mogłaż być kiedy nad cię szlachetniey złączona?
Czym Bóg ludzie na ziemi nayiaśniey oznacza;
To ciebie krwią dotyka, to ciebie otacza.
Tu Król czoło ozdoby: tu szanowne głowy

Z cnot i zasług, co ie wiek bieli Nestorowy,
Dwa twe, Polsko, zaszczyty, dwie twoie podpory.
Tu babka, zkąd ma pierwsze płeć niewieścia wzory
Wiary i pobożności: tu ociec kochany,

Stróż porządku, stróż prawdy i Pana doznany.

« PoprzedniaDalej »