Obrazy na stronie
PDF
ePub

Aż przyidzie z laty ta szczęśliwa pora,
Kiedy z dziecięcia da Polsce Hektora.
Muza VI.

Lecz to nie samo przyrodzenie sprawi,
Ze się to dziecie bohatyrem ziawi:
Luboć to orły orłow zawsze rodzą,
Ni ze lwow sarny pierzchliwe pochodzą;
Oycowskie iednak i dziadow przykłady,
A mądrey matki nauki i rady,
Na twey młodości wydoskonalenie,
Wspomagać będą samo przyrodzenie.
Zebyś nietylko z twarzy i weyrzenia
Pokazał, żeś syn z wielkiego plemienia;
Ale i cnotą, i dzieły, i licem,

Zeć matką z bogiń iedna, Mars rodzicem.

Muza VII.

Będziesz miał z kogo brać potym przykłady,
Gdy od oyczystey wiedziony Pallady,
Uyrzysz po salach przodków twych rytraty,
Których wzrost bierze sława zawsze z laty.
Ci Narymunda krwi swoiey początkiem
Uznaiąc, Polskę nie przerwanym wątkiem
W senacie mądrą radą wspomagali,
Piersiami w czasie woyny zasłaniali.
Uyrzysz tam mężne i liczne hetmany,

Które wspomina Dniepr ze krwią zmieszany,

Bosfor, i Wołga, i Baltyckie fale;
Kędy panuią waleczni Wandale.
Uyrzysz niezgasłe w potomney pamięci
Laski marszałkow, kanclerskie pieczęci,
Swietne purpury, wysokie infuły,

I inne w obu narodach tytuły.

[blocks in formation]

Ale gdy będziesz rzędem patrzał na nie,
Naylepszy model cnot ci w oczach stanie,
Ow Alexander imieniem i sławą;

Co polną włada nad woyskiem buławą.
Z iego przymiotow bierz rozliczne wzory
Przyjaźni szczerey, niepodłey pokory,
Sprawiedliwości niczym nieskażoney,
Ni w przeciwnościach myśli zwyciężoney:
A co w tych czasiech naleść nie iest snadno,
Uyrzysz w nim wiarę i cnotę przykładną.

Muza IX.

To z oycowskiego mieć będziesz imienia.
Lecz nie z iednego wyczerpniesz strumienia
Honor i sławę: dom matki książęcy

Przyda ci, zkąd masz brać przykładow więcey.
Mocniey się ziemi młode drzewka biorą,
Gdy się dwoiaką umocnią podporą:
Głębszy iest Rodan i barziey iest rączy
Gdy się z Ararem równie wielkim złączy.

Tak ci nie tylko Bóg zdarzył łaskawy,
Ze masz za przykład oyca twego sprawy;
Ale się rodzić dał z tak zacney matki,

W którey świat Polski cnot ma przykład rzadki.
Cóżkolwiek 1. łaska i natura miała,

Wszystkie swe dary na nią hoynie wlała;
Zkąd iak ze źrzódła i na ciebie spływa
Pełność tych darow, dziecino szczęśliwa!
Rośniż na zaszczyt tey tak godney pary,
Dopełniy zasług twych rodzicow miary.
Te są nadzieie naszego życzenia;
Ani są próżne, bo z niebios zrządzenia.

O DA XVI.

Zabawa moia.

W szczupłym dowcipu zamkniony obrębie,

Morz nie zbadanych Platona nie głębię;
Ani porywczey aż w gwiaździste progi
Z bystremi myśli puszczam teologi.

Od muz Poleskich wychowane chłopie,
Jaki mi w ręce, przy mym horoskopie,
Podały statek; tym na chleb zarabiam:
Brząkam na lutni i tak serca zwabiam.

1. Charis.

Odemnie pasterz u trzody nawyka
Piać srogie walki: kiedy byk na byka
Zemstę gotuiąc, orze stopą ziemię,
A na pniu wsparty twarde ostrzy ciemie.

Często i Satyr we krzu kozio-nogi
Słucha mych pieśni; więc i ziemne bogi
Czasem opiewam poważnieyszym tonem,
Idąc z Horacym uczeń nieścignionem.

To dzieło moie: wesoły a zdrowy,
Nie suszę dumą i zawiścią głowy;
Ze kto niewolnik wyuzdanych chuci,
Z swego nie kontent, a cudzym się smuci.

Umysł spokoyny i nieżądny wiela,
Doświadczonego miłość przyiaciela,
Lutnię roskoszną: to kiedy posiadam;
Gdy umiem sobą, całą ziemią władam.

[blocks in formation]

Slepa losow szafarko, co broiąc swobodnie,

Uwieńczasz błędną ręką niesłychane zbrodnie;
Pókiż znikomym blaskiem otoczywszy lice,
Próżnym razić pozorem będziesz me zrzenice?

1. Naśladowana z francuskiego: późniey także przez Krasickiego.

Pókiż na twe ołtarze, bałwanie zwodniczy, Kłaść będziem na kolanach haracz niewolniczy; I płonnych łask powabnym ułudzeni sidłem, Ubóstwiać głupie fochy ofiarnym kadzidłem?

Gmin to tylko nikczemny, gmin nie oświecony!
Naypodleyszym twym czynom wybiia pokłony;
Tobie on wielkomyślność pochlebnie przyznawa,
Tobie chlubne mądrości, męstwa imie dawa:
Twoie krasząc występki, przez grubą ślepotę,
Z właściwych cnoty ozdob samą zdziera cnotę;
I tylko się kieruiąc zdań omylnych styrem,
Naywiększego złoczyńcę czyni bohatyrem,

Lecz cóżkolwiek on mniema, i twe faworyty
Wynosi pochwałami pod niebieskie szczyty,
Szukaymy cnot w nich samych; niech rozum osądzi
Swą kreską, kto z nas prawdę mówi, a kto błądzi.
Ja nie widzę w ich sercach, króm zawiści lichey,
Gniewu, zemsty, chciwości, zdrad, okrutney pychy:
O dzika cnoto! cnoto niesłychana z wieku,
Co się z tak plugawego zbrodni zlewasz steku.

Nikt miedzy bohatyry mym zdaniem nie siędzie, Kogo mądrość w ich zacnym nie postawi rzędzie: Jey żadnym nieskażone blaskiem bystre oko, Przenika sług twych podłość pod świetną powłoką;

« PoprzedniaDalej »