ODA XIX. DO OBLOKOW W czasie suszy napisana. Córy wielkiego płodne oceanu, Ożywce mego łanu, Czyste kryształy, lane z chłodney rosy, Cóżkolwiek wasze zatrzymuie kroki, Stokroć żądane Obłoki! Czy to w rodzinnym spoczywacie łonie, Ukrywa; zdroie czerpacie obfite W wanienki złoto-lite; Gotuiąc skarby, nie opłatne drogim Przybądźcie rychlo, oto was świat wzywa, W smutnych pożogach; za podarek wielki, Chełznaycie skrzydła Zefirow powiewne; Patrzcie; w co idą prac naszych zawody. Zwierz płochy pastwy szuka; a człowieka Wszystko pod ogniem w martwey stęka ciszy: W zgorzałym liściu, a suchey iabłoni Więc Narew z Bugiem co w przód bystrobiegły Z urny srebrnemi, zostawuiąc nagle Chodzi żałosna po ogrodach Flora, Patrząc, iako iey wychowanki wdzięczne Aniby mogła iednym skroni kwiatkiem Litosny Hesper do ziaiących gąbek, Wilgotney duszy, gdy Feb zaśnie mściwy, Czy to powolne na mych Muz błaganie, 1 Aristophanes sławny poeta Grecki, na którego komedye lud cały Ateński z wielką ochotą zlatywał się: ten czy to przez własną nieprzyiaźń, czyli też przez chęć przypodobania się nieprzyjaciołom Sokratesa; szydził z niego w swoich komedyach, i natrząsał się. Niegdyś na pieśni, gdyś szydził z Sokrata; Od siedmiu kędyś pułnocnych Tryonow, Z brzmiącemi trąbki prowadząc przed sobą? Już się i za nim na dżdżystym rydwanie Ta cudne farby od wzorow tysiąca, Przynosi kwiaty, i ziołka, i drzewa; Przetaku, rosy od gradow wilgotne, Tamta lituiąc obumarłych sadow, Mdleiących winogradow; Niesie z nektárem perłowe słoiki, Uschłych iagodek; biesiad waszych chlubę, Ale ty przecie człecze niepobożny! W kłamstwa i potwarz możny, Nie ufay wszystkim: bo tam siedzi mściwa, Piorun troynitny, na przewrotne głowy 2 Hyades, Pleiades; po Polsku : Baby, dżdżownice OD A XX. NA SPODZIEWANE ZAMĘŚCIE Księżniczki Doroty Jabłonowskiey Woiewodzanki Poznańskiey z Fr. Xawierem Branickim Hetm: W. Koron. Zlubych swobody siedlisk, z samotney zacisze, Gdzie przymus czułym sercom ostrych praw nie pisze; Tak chce ociec, los kaže, lud czeka z ochotą, Widzisz ten gmach ponury, tę broń płytką, i te Ten ruch ludu żelazny i chrapliwe krzyki, Tu masz mieszkać; tu wespół z Marsową maczugą, Czeka ołtarz na słowa, Bóg słucha przysięgi, Rozmysł poprzedza; wiara w wieczne pisze księgi: Czas ich strzeże; śmierć patrzy, w którey życia dobie Taiemny skinie wyrok, by ie zdarła w grobie. Już cię z tarcz i pancerzów na usłane łoże Ufną z dzielnych urokow wszystko-władney duszy, Taka niegdyś w ozdobnym raźnych dziewic kole Tak jest często udatnym blaskiem pozor zwodzi: Dla kraiu bezpieczeństwa, dla pana obrony, 3 Poroże; księżyc na nowiu. |