Po nim idzie potomstwo, trzey bracia rodzeni, Jeden się Janem, drugi Alexandrem mieni: Pierwszy się wsławił klęską w pustyniach Bukowych, Drugi prawem przymnożył swobod narodowych. 11
Nie każdemu się iednak wiek następny dziwi, Czyie berło przypadek zacny uszczęśliwi. Wiele czas dokazuie; i dla swey roboty Szuka tylko od imion królewskich pozłoty.
Lecz iako miedzy gwiazdy wdzięczniey księżyc świeci, Przewyższył obu cnotą starszych nad się, trzeci Ow to Zygmunt, i w rozum i w skarby bogaty, Co go za oyca miały obce maiestaty.
A przeto nayszczęśliwszy, że własnym sumnieniem I długim upewniony mawiał doświadczeniem: >>Serce mi od radości we łzach słodkich tonie! »U wszystkich spocząć mogę poddanych na łonie."
Oycu moc i porządek winne były wnuki Tobie winne, Auguście, początek nauki. Tyś Muzom dał siedlisko: wdzięczne za twe dary Cnot tylko dotykaiąc, miiaią przywary.
Tyś ostatnim przymierzem Litwę 12 z Polską spoił, Ze ich żaden przypadek więcey nie rozdwoił; A kosztownym kleynotem zdobiąc berło świetne, Przyłączył do państw obu Inflanty szlachetne.
II Obacz statut Alexandra króla R. 1505.
12 Na seymie Lubelskim 1569.
Z twoią głową rod poległ Jagellona męski, Zostawuiąc w narodzie rozruchy i klęski, Drogi zaszczyt swobody; bośmy do tey chwili Jeszcze go dostatecznie krwią nie okupili.
Jako bystry kometa ledwo błysnął, zmyka; Uyrzeli, i stracili Polacy Henryka: 13 Więc go i ia minąwszy, wzrok na ciebie skory Obracam, niezrownany wiekami Batory!
Mylę się? czy na północ i w niemey postaci Oko toczysz, gdzie Dźwina z Połotą się braci; Kędy twa dzielna szabla— lecz zamilczeć raczey. Niech się sam Polak, czym był, a czym iest, obaczy.
Zeszło połudne światło: pułnocni sąsiedzi Dali nam trzech po sobie królow bitni Szwedzi. Zygmunt ich głowa: do dzieł ozdobnieyszych zmierza Władysław, cny poprzednik Jana Kazimierza.
Zgasłeś w kwiecie młodości, mężny Władysławie, Kiedy ci żyć naydłużey trzeba było prawie. Twa śmierć zgonem oyczyźnie była: zaraz po nij W tysiąc się klęsk okropney pogrążyła toni.
Niech, komu lubo krwawe łzami pisać dzieie, Pisze zbestwioney czerni niegodne turnieie: 14
13 Henryk Walezy król Francuski, co w Polszcze pięć miesięcy tyiko panował.
14 Woyny chłopskie, i Tatarskie etc. za Jana Kazimierza.
Jak ten owad z hordyńską mszycą wszedłszy w sfory, Na pańskich karkach chamskie wecował topory.
Ja do ciebie krok biorę, ciesząc przykre żale, Ześ Trackim zhańbił narod haraczem, Michale; 15 Bądź dobrey myśli: oto Jan, rycerz waleczny, Zmyie te plamę, płócząc bułat w krwi wszeteczney.
Już widzę, iako wdziawszy hart niezłomney zbroie, Zmiata z karków niewiernych odęte zawoie; A posoką i prochem ozdobnym okryty, Tratuie zdarte członki końskiemi kopyty.
Na wzrok iego ogromny, na blask płytkiey stali, Kupami się od Wiednia zbita gawiedź wali: Stoi zdrętwiały Dunay, że na bystrym grzbiecie Most mu z trupow usłany, pławne barki gniecie.
Swiadek dzieł bohatyrskich pod Wiedniem bez liku Następuiesz Auguście drugi Fryderyku;
Kamieniec twym staraniem wrócony Koronie 16 Sławi cię, póki Niester w czarnym morzu tonie.
Oycowskiego imienia i państw dziedzic prawy, August trzeci spokoyny, pobożny, łaskawy,
15 R. 1672. pokoy zelżywy Polszcze z Mahometem IV. zawarty pod temi warunkami: aby Kamieniec i Ukraina przy Turkach zostały, aby Kozacy Porcie podlegali, a R. P. corocznie 22. tysiące czer: złł: płaciła, co iednak do skutku nie przyszło.
16 Kamieniec przywrócony traktatem Karłowickim 1699. za pośrzednictwem Anglii Hollandyi między Polską i Portą uczynio
Bierze mieysce po tobie: oba sławne plemie Bitnych Sasow, a Polskiey wielki zaszczyt ziemie.
Witay świetny orszaku, iuż tam pomieszczony, Gdzie Bóg lepsze w nadgrodę prac daie korony; A z gornych dziedzin patrząc na nasze rozruchy Wspieraycie Stanisława przyiaznemi duchy.
Jeśli wiele na zdolnym sterniku zależy, Ze łódź spokoynie płynie, lub na zgubę bieży, Wam to lepiey wiadomo: iuż was Bóg osądził; Kto ią dobrze sprawował, a który pobłądził.
Od wielu lat iuż nierząd złe nasiona wrzucił: Jeden wiek znosić musi, co drugi zakłucił. Wieleśmy winni oycom za dobra, za życie; Lecz ich długi opłacać musiemy sowicie.
Cóżkolwiek bądź: ty, oycze oyczyzny kochany, Co dziś rządzisz od Boga lud sobie poddany, Zyi nam długo szczęśliwie; aż przez twe staranie Znowu się Polska nasza w pierwszym uyrzy stanie. A kiedy cię powszechny los do przodków zbierze, I w teyze co dziś drudzy stoią, staniesz mierze; Wdzięczna potomność w żadney nie podległych skazie Niech trwaley sercach żyie, niżeli w obrazie.
Jeśli cię kłem nienawiść szarpie iadowitym, Rzuć oko na tę wieczność, która gwiazdo-litym
Wieńcem przeważne dzieła zacnych królow święci, Stawiąc ie w nieprzerwaney kościele pamięci.
Tam dobroć serca twego, nad niebieskie ślaki Wyniesione uwieńczą wdzięcznych Muz orszaki, Kędy wolne od gminnych zdań i złości grubey, Każdemu dank oddaią należytey chluby.
Tam cię iedna związanym, druga wolnym piurem, Ta kwieciem przyozdobi, a tamta marmurem;
I to wiekom następnym pokażą na oczy,
Ze niewinności nigdy potwarz nie przytłoczy.
Istoto niepoięta rozumem śmiertelnym,
Którey ani, choć nieba zmierzył cerklem dzielnym, Zmierzy dowcipny gwiazdarz, próżne susząc myśli; Którą duch sam ogarnia tylko i okryśli: Czasie! ty nie widomy lat i dni potoku,
Pozwol, nim legnę martwy w nieprzespanym mroku, Dokąd mię nurt twóy pędzi, stanąć nad tym brzegiem, I wód bystrych wzrok napaść niedościgłym biegiem. Któreż oko dosięże zrzodła twey istoty?
Która myśl kres ukaże? z kąd pierwsze obroty
« PoprzedniaDalej » |